"To były piękne dni, po prostu piękne dni..." jak dobrze, że kalendarz zna takie daty! Daty papieskich pielgrzymek i Światowych Dni Młodzieży – spotkań, które pozostawiają w pamięci niezatarty ślad, pomimo upływu lat.

Prezentujemy wspomnienia ŚDM p. Aleksandry Talowskiej i Marty Faron.

Każde z nich, to nowe doświadczenie, nowy impuls, inspiracja, światło na drodze życia, kolejny bagaż pozytywnych przeżyć. Bagaż kojarzy się zwykle z ciężarem, ale bywają sytuacje i trudy, których się podejmujemy bez względu na ich wagę, a one nas wcale nie przygniatają, ciężary nie ciążą. Tych kilka lipcowych dni do takich właśnie zaliczam. Pielgrzymi z Ghany – to zaskoczenie i radość! Zaskoczenie – bo nie znam j. angielskiego, radość – bo Ghana to kraj bliski sercu przez wieloletnią misyjną posługę naszego ziomka O. Grzegorza Kubowicza. Przez kilka lat wspieraliśmy Jego parafian, otrzymując wzamian ciekawe informacje o miejscowych zwyczajach, plemionach, trudnych warunkach życia, podejmowanych działaniach ewangelizacyjnych. Teraz nadarzała się okazja do osobistego spotkania z tymi, o których zawsze ciepło się wyrażał i do których chętnie wracał. Miałam świadomość, że do Polski nie przyjadą mieszkańcy wiosek, w których przebywał O. Grzegorz, jednak ktokolwiek by to był, oczekiwany był z radością.

"Przydzielone" nam Yosephine i Valentina z ogromnym wyczuciem i sercem odpowiadały na nasze przyjęcie i podejmowane starania porozumiewania się. Dzięki mobilizacji młodszego pokolenia przy posiłkach, zwłaszcza przedłużających się kolacjach, toczyły się rozmowy, ubogacane fotografiami, z których poznawaliśmy inne oblicze Ghany. Ghany znanej z kopalń złota, pięknych barwnych tkanin, których kolorystyka i desenie mają swoje znaczenie, Ghany pielęgnującej swoje tradycje plemienne, głównie królewskiego plemienia Aszanti, ale w której także stopniowo odchodzi się od tych tradycji ze względu na wzrastający wpływ chrześcijaństwa. O Jaworznie i Polsce opowiadaliśmy im przy okazji spacerów po mieście, niestety niedługich. Prostota, pokora, cierpliwość w znoszeniu przeciwności, radość życia, pogoda ducha, naturalna spontaniczność i żywiołowość przejawiająca się w śpiewie i muzyce ułatwiały nawiązywanie wzajemnych kontaktów, otwierały serca tych, którzy początkowo byli nieufni. Wydaje mi się, że wszystkie rodziny goszczące Pielgrzymów doświadczyły dobrych przeżyć i wzruszających chwil nie tylko w kontakcie z nimi, ale że również między sobą doświadczyliśmy szczególnej wspólnoty, że był to dla nas czas wspólnego uczestnictwa w dobrym dziele, że mimo zmęczenia był to jednak czas radości!

Przekazuję pióro mojej siostrzenicy Marcie, która uzupełnia tę wypowiedź swoimi wrażeniami:

"Moja rodzina miała niewątpliwa przyjemność gościć dwie dziewczyny z Ghany: Yosephine i Valentine. Od samego początku zarażały wszystkich dookoła swoim niegasnącym usmiechem, codzinnym optymizmem, pozytywna energią. Nie dało sie ich nie pokochać. Jedyne czego żałujemy to to, że tak mało czasu mogliśmy spędzić wspólnie. Kolacje do późnych godzin wieczornych pozwoliły nam dowiedziec się więcej o dziewczynach i Ghanie, a także opowiedzieć o nas i naszym kraju. Do dzisiaj pozostajemy w konatkcie i mamy nadzieję, że kiedyś będziemy mieli możliwość aby odwiedzić je w Ghanie."