14 czerwca 1999 roku w sercach wielu sosnowiczan pozostanie niezapomnianą datą. To w tym dniu pomiędzy pobytem w Łowiczu a lotem do Krakowa Ojciec św. Jan Paweł II spotkał się z zagłębiowskim ludem. Sosnowiec wcześniej nie był planowany na trasie tegorocznej wizyty Ojca św. w Ojczyźnie. Został włączony na wyraźną prośbę samego papieża oraz sosnowieckiego ordynariusza biskupa Adama Śmigielskiego.

Poniedziałkowy ranek przywitał wszystkich zachmurzonym niebem i 15 - stopniową temperaturą. Pierwsi pielgrzymi docierali do Sosnowca już dzień wcześniej, szczególnie ci których mieli rodziny i znajomych na zagórskich osiedlach. Wizyta Ojca św. w Sosnowcu spowodowała, że nagle znajomi czy dalsza rodzina, z którą utrzymuję luźny kontakt, w tym dniu zapragnęła mnie odwiedzić - mówi Aniela Kapulicka z bloku przy ulicy Gwiezdnej. Nie do wszystkich dociera, że mam zaledwie 45-metrowe mieszkanie i mogę przyjąć zaledwie kilka osób. Niektórzy chyba się obrazili.

Obecność bloków z trzech stron placu spowodowała, że ci którym nie udało się zdobyć dobrych sektorów „A” czy „B”, za wszelka cenę zapragnęli obserwować uroczystość z okien czy dachów okolicznych budowli. Na szczęście odpowiednie służby zadbały, aby nie było „przeciążeń”.

W poniedziałkowy ranek nietrudno było odróżnić pielgrzymów od tych, dla których był to normalny dzień pracy. Pierwsi, niezależnie od wieku, wyposażeni w torby, plecaki, składane krzesełka, często w zorganizowanych grypach, z uśmiechem i śpiewem wychodząc ze stacji kolejowych czy autokarów, udawali się na miejsce spotkania z Ojcem św. Drudzy miedzy 6 a 8 rano starali się zapewnić sobie transport do miejsc pracy. Ci, co się spóźnili musieli niekiedy kilka kilometrów pokonać pieszo. Jak obiecywano wcześniej, ruch kołowy w większej części miasta został zamknięty o godzinie ósmej.


Godzina 6 rano. Do spotkania z Ojcem św. pozostało jedenaście godzin. Na lądowisku helikopterów kilkunastu ochroniarzy i policjantów. Nieco więcej służb na placu, gdzie od wczesnych godzin rannych następuje rozstawianie policjantów. Barierki odgradzające bloki od placu powoli są zamykane. Wokół placu przy ulicy Braci Mieroszewskich handlowcy rozbijają stragany z napojami i hitem ostatnich dni - krzesełkami tekturowymi za 5 złotych. Mogą wytrzymać ciężar nawet 120 kilogramów - zachwala jedna ze sprzedających

Kilka godzin później, jadąc w stronę centrum Sosnowca, widzę już pierwsze grupki pielgrzymów. Mam nadzieje, że uda mi się zając dobre miejsce. Po raz czwarty uczestniczę w spotkaniu z Janem Pawłem II, ale nigdy nie udało mi dostać tak dobrego sektora, jak dzisiaj, „A4” - chwali się Andrzej Kapuścinski z Zawiercia, który idzie na spotkanie wraz z dwiema córkami i żoną. Nieważne jednak, gdzie będę stał. Najważniejsze, abym usłyszał słowa Ojca św. i został pobłogosławiony.


Godzina 8.30. Zaczyna padać drobny deszczyk. Na dworzec główny przyjeżdżają pierwsze pociągi z pielgrzymami i harcerzami zabezpieczającymi pierwszą pomoc przy sektorach. Z Węgierskiej Górki przyjechało na przykład 37 osób. Wszystkich harcerzy będzie ośmiuset. - Wyruszyliśmy o 5.20. Teraz czeka nas spacer na ulicę Gwiezdną. Mamy już swoje sektory, które otrzymaliśmy z katowickiej chorągwi - mówi zastępowy Paweł Gozba. - Wszyscy jesteśmy po kursach PCK i nie po raz pierwszy obsługujemy pielgrzymkę papieską. Każdy oddział liczy trzy osoby. Wraz ze służbą maltańską tworzymy zaplecze medyczne.


O 9.00 na placowych sektorach spokój. Tylko nielicznym udało się przedostać przez szczelny mur ochrony i zająć już miejsce w sektorach. Taką osobą znajdującą się już na miejscu, tzn. w „A-8” jest Józef Kobiela z Katowic z Osiedla Paderewskiego, który przyjechał jeszcze przed ósmą rano. Chcę spotkać się z Ojcem św., bo być może jest to jego ostatnia wizyta w kraju. Słowa te podzielają stojące obok studentki z Czeladzi, Anna i Katarzyna, które „zarwały” sesje na Akademii Ekonomicznej, aby móc tu przyjechać. Nauczyciele są wyrozumiali w tym dniu i zwalniają chętnych do uczestnictwa w spotkaniu z Ojcem św. - dodają.

Na dworcu PKP, tuz przy kasach, zostają otwarte pierwsze punkty sanitarne. Na razie tylko nieliczni porządkowi w żółtych czapeczkach informują, jak dojść do Zagórza.


Przed 11.00 przestaje padać. Na plac zostają wpuszczeni pierwsi pielgrzymi. Niektórzy mają za sobą kilkugodzinne oczekiwanie i wcześniejsze wizytowanie sektorów. Na razie przeważają małe grupki po kilka osób. Mimo to kilkanaście minut po jedenastej w wielu sektorach jest po kilkuset pątników. Z obu stron ulicy braci Mieroszewskich tłumy gęstnieją. Całkowicie zatrzymany został ruch samochodowy. W wielu miejscach nawet posiadający zezwolenia maja problemy ze sforsowaniem barierek. Pojawiają się pierwsze autokary. Przy kościele Matki Boskiej Anielskiej w Dąbrowie Górniczej zaparkował autokar ze Szczekocin. Z tego miejsca pozostało jeszcze 4 kilometry do ołtarza głównego.

Południe. Ruch pieszych wzrasta. Centrum Sosnowca powoli wypełnia się autokarami, które na ulicy 3 Maja mają swój parking. Rejestracje rożne: dawne katowickie, częstochowskie, krakowskie, a nawet łódzkie czy skierniewickie. Także przy ulicy ks. Blachnickiego duża grupa autokarów. Są jeszcze wolne miejsca.

Do spotkania z głową Kościoła jeszcze klika godzin, a plac na Gwiezdnej już prawie wypełniony. - Mimo że w tym roku nie planowałam uczestniczyć w spotkaniu z Papieżem, to oglądając go w telewizji nie wytrzymałam i namówiłam swoich bliskich, aby udali się ze mną na spotkanie - twierdzi 86-letnia Wacława Skwiecińska z Gołonoga. - Wyszłam o dziewiątej rano, licząc tylko na siebie. Mimo, że chodzenie sprawia mi trud, to cierpienie chcę ofiarować właśnie Janowi Pawłowi II, który nie zapomina o starszych i schorowanych ludziach. Myślę, że i za to go wszyscy kochają.

Jedna z uczestniczek przybyłych na spotkanie z Papieżem opowiada reporterce miejscowego radia, że syn zrobił dla niej na tę okazję „przeciwpowodziowe buty”. Mają wysokie obcasy, w podeszwie wywiercone są dziury. - Jeśli będzie gorąco, będzie dzięki nim przewiew. Jeśli natomiast spadnie deszcz, przez dziury woda wleci i wyleci, nie ma sprawy – dodaje starsza kobieta, rodem z kieleckiego.


Miedzy 11.00 a 13.00 malutka ulica Kukułek, będąca dla sosnowiczan z centrum skrótem do Zagórza, przeżywa swoje pięć minut. Takich tłumów nigdy tu nie widziano.


Między 13.00 a 14.00 wiele osób przechodzi między blokami na Gwiezdnej, szukając wejścia do sektorów. - Szkoda tylko, że nie wszyscy ochroniarze są w stanie poinformować, jak trafić do swojego sektora - skarży się Agnieszka Lopacz z Brzeska.

Centrum miasta i główne arterie Zagórza nie są udekorowane. Inaczej jest na trasie przejazdu Ojca św. z lądowiska na plac spotkania. - Jestem zaskoczona tym brakiem dekoracji. Mimo, że do nas Ojciec św. nie zawita, to w każdym domu są elementy dekoracyjne. Podobnie w Wadowicach, przez które wczesnym rankiem przejeżdżałam - żali się Bogusława Nocek z okolic Suchej Beskidzkiej. - Tym rożni się religijność mieszkańców Zagłębia i Śląska - dodaje pan Kobiela z Katowic.

Zaskakujące jest to, że w wielu szkołach są flagi i transparenty. „My chcemy Boga” można przeczytać nad wejściem do szkoły nr 20 przy ulicy Andersa. - Mieszkańcy Zagłębia może mniej niż w innych rejonach Polski wyrażają radość z przyjazdu Ojca Świętego dekoracją swoich okien – jeden z księży. - Mam nadzieje, że radość wybuchnie z podwójną siłą na placu, podczas przyjazdu zacnego gościa.

W sosnowieckim spotkaniu z Ojcem Świętym udział bierze 50-osobowa grupa osób niesłyszących z Katowic, Sosnowca i innych, nieraz odległych polskich miast. Papieskie przesłanie i teksty modlitw tłumaczyć będzie dla nich dwóch diakonów z Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego w Katowicach, stojących na specjalnie przyniesionych krzesłach, aby wszyscy mogli ich widzieć. Ich zdaniem, papieskie przemówienia są dość proste do tłumaczenia na język migowy. Może tylko Papież mówi nieco zbyt szybko. Trudniej jest, gdy trzeba tłumaczyć nazwy miast, z których pochodzą przedstawiani biskupi. Diakoni zawdzięczają znajomość języka migowego pani Eugenii Adamkiewicz, która w katowickim seminarium uczy tej umiejętności. Duszpasterstwo głuchych na Śląsku ma bogate tradycje. Z archidiecezji katowickiej pochodził wieloletni, zmarły niedawno, krajowy duszpasterz głuchych ks. Konrad Lubos, o którym mówi się, że polskie duszpasterstwo niesłyszących postawił na światowym poziomie.

Najbardziej z przebiegu wizyty zadowolone są służby porządkowe i zabezpieczające, które przyznają, iż nie było żadnych poważniejszych zakłóceń, a pątnicy byli niezwykle zdyscyplinowani.


Godzina 16.00. Rozpoczynają się nabożeństwa i oczekiwanie na Ojca św. Mszy św. przewodniczy biskup polowy Slawoj Głódż.


Godz. 18.30. Z kilkuminutowym poślizgiem helikopter z Ojcem św. na pokładzie dotyka sosnowieckiej ziemi.


Godz. 18.50. Papież przybywa na plac celebry. Ludzie zgromadzeni na placu w Sosnowcu zwracali uwagę na siebie tym, że każdy sektor wymachiwał innym kolorem chorągiewek. Z lotu ptaka można więc było dostrzec niebieskie, żółte, zielone i czerwone kręgi otaczające ołtarz papieski. Po końcowym błogosławieństwie do Ojca Świętego przywieziono na wózku inwalidzkim 89-letniego ks. Józefa Jansona obchodzącego właśnie jubileusz 65 lat kapłaństwa.