14 sierpnia wspominamy św. Maksymiliana Marię Kolbe - patrona naszego dolnego kościoła.

Maksymilian Maria Rajmund Kolbe - święty Kościoła katolickiego, męczennik, misjonarz, franciszkanin konwentualny (OFMConv), wielki apostoł Niepokalanej, założyciel Rycerstwa Niepokalanej (MI) oraz twórca Niepokalanowów w Polsce i w Japonii.
Miłość do człowieka, którą Ojciec Maksymilian praktykował w całym życiu i w chwili ofiary z życia za brata w hitlerowskim obozie śmierci, jest realizacją Ewangelii:
„Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”.


Czyn Maksymiliana zawsze jest i będzie nauką dla człowieka, że nienawiść niszczy, a tylko miłość jest siłą twórczą i gwarantem wolności.
17 lutego 1941 r. został aresztowany przez gestapo i przewieziony na Pawiak, a 28 maja do Auschwitz. Z obozu napisał swój ostatni list do Marianny Kolbe.
Wielu zapamiętało go jako człowieka pełnego wiary, wewnętrznego pokoju. Więźniowie mówili o nim:
„Umacniał nasze dusze i sprawiał, że mieliśmy więcej ufności w Bogu i osłabiał nasz lęk przed śmiercią...
Pamiętam jak mówił: Ja nie boję się śmierci; boję się grzechu. Zachęcał nas, aby nie bać się śmierci i aby mieć na sercu zbawienie naszych dusz. Mówił, że jeśli nie będziemy obawiać się niczego, oprócz grzechu, modląc się do Chrystusa i szukając wstawiennictwa Maryi, poznamy pokój. Potem ukazywał nam Chrystusa, jako jedyne pewne oparcie i jedyną pomoc, na którą mogliśmy liczyć.
Widzieliśmy jak on sam oddawał całe swoje życie, przeżywane w obozie koncentracyjnym, w ręce Boga: całkowicie się mu powierzał, miłując Chrystusa i Matkę Bożą ponad wszystko i przekonywał nas poprzez tę miłość. Naprawdę wydawało się, że nie ma większej siły od tej, która od niego emanowała”. (Aleksander Dziuba, więzień Auschwitz).


Pod koniec lipca 1941 r. z obozu uciekł jeden z więźniów. W odwet za tę ucieczkę Niemcy wybrali dziesięciu ludzi na śmierć głodową.
Jednym z wybranych na śmierć był Franciszek Gajowniczek, który rozpaczał, że zostawi żonę, dzieci. Wtedy z szeregu wyszedł o. Maksymilian i zgłosił się na śmierć za niego. Tak o tym wspomina sam Gajowniczek:
Nieszczęśliwy los padł również na mnie. Ze słowami: Ach, jak żal mi żony i dzieci, które osierocam - udałem się na koniec bloku. Miałem iść do celi śmierci głodowej. Te słowa słyszał o. Maksymilian Kolbe. Wyszedł z szeregów, zbliżył się do "Lagerfuhrera" Fritzscha i usiłował ucałować jego rękę. Fritzsch zapytał tłumacza: Czego życzy sobie ta polska świnia? O. Kolbe wskazując ręką na mnie, wyraził swoją chęć pójścia za mnie na śmierć. Fritzsch ruchem ręki i słowem niech wyjdzie, kazał mi wystąpić z szeregu skazańców, a moje miejsce zajął o. Maksymilian Kolbe. Za chwilę odprowadzono ich do celi śmierci, a nam kazano rozejść się na bloki...
Maksymilian Kolbe zmarł 14 sierpnia 1941 r. o godz. 12.50, dobity zastrzykiem fenolu. Jego ciało zostało spalone w krematorium następnego dnia.

Modlitwa do św. Maksymiliana:

Święty Maksymilianie! Radujemy się wielką chwałą Twoją i dziękujemy Bogu za to, że tak Cię wywyższył i wsławił w obliczu świata.
Umiłowany nasz bracie! Cały naród składa Ci hołd. Serca nasze są pełne wdzięczności dla Ciebie, za Twoje oddanie się Bogu, Matce Chrystusowej i człowiekowi. Rozumiesz nasze potrzeby, pragnienia, troski i udręki. Dlatego z ufnością Ci je polecamy.
Święty Maksymilianie, patronie trudnych czasów i męczenniku miłości – módl się za nami!